Wynajmujesz mieszkanie? Pozostań bezpieczny

Strona główna » Wynajmujesz mieszkanie? Pozostań bezpieczny

Powakacyjne tygodnie to tradycyjnie czas poszukiwania mieszkań. Niezależnie, czy chodzi o sprzedaż, czy o wynajem, ruch w nieruchomościach jest zdecydowanie wzmożony. Niestety, choć rynek mieszkaniowy jest na coraz wyższym poziomie bezpieczeństwa, cały czas na poszukujących nowego lokum czyhają oszuści. Niektórzy z nich są na tyle bezczelni, że nie tylko dodają własne, fałszywe ogłoszenia z lokalami na wynajem, ale również sami dzwonią ze swoimi ofertami do osób poszukujących.

Ustrzec się oszustów pomoże biuro nieruchomości. Biura mają swoje sposoby na zweryfikowanie zarówno tożsamości, jak i dokumentów poświadczających własność mieszkania. Dlatego też dobry doradca do spraw nieruchomości wykluczy na starcie potencjalnego oszusta. Wiedzą o tym sami naciągacze i jak ognia unikają biur nieruchomości, pole działania zawężając do indywidualnych ofert na popularnych portalach ogłoszeniowych.

– Zawsze starannie weryfikujemy obie strony transakcji w trosce o bezpieczeństwo zarówno strony kupującej, jak i sprzedającej. To samo tyczy się zresztą wynajmu. To kluczowe działanie jest integralną częścią naszej pracy. Dzięki temu, nasi klienci mogą spać spokojnie – przekonuje Martyna Choszcz, kierownik działu rynku wtórnego Tyszkiewicz Nieruchomości.

A jakie niebezpieczeństwa mogą spotkać klienta kupującego czy wynajmującego mieszkanie na własną rękę? Przyjrzyjmy się najbardziej popularnym przekrętom na rynku nieruchomości. Przez najeżone przekrętami pole minowe oprowadzi nas hipotetyczny Jan Kowalski. Jego nie do końca szczęśliwe przygody pokażą, co może spotkać niedoświadczoną osobę, która na własną rękę chce wynająć lub kupić mieszkanie.

3FDMXTMWZF

1. Fałszywe biuro

Nasz przyjaciel Jan przyjechał na studia do Gdańska. Postanowił poszukać mieszkania do wynajęcia na jednym z popularnych portali ogłoszeniowych. Znalazł ofertę w bardzo dobrej lokalizacji i niskiej cenie. Podany w ogłoszeniu kontakt skierował go do “biura nieruchomości”. Jako, że nie znał ani miasta, ani rynku firm i doradców z branży, nazwa biura nic mu nie mówiła. Postanowił zadzwonić.

Okazało się jednak, że oferta jest już nieaktualna. Rozmówczyni z “biura” zaproponowała mu za to świetną ofertę – podpiszą umowę i  za stosunkowo niewielką opłatą znajdą dla Jana idealne ogłoszenia, bo w bazie maja dziesiątki wynajmujących, którzy tylko czekają na odpowiedniego lokatora. Oczywiście usługa płatna z góry, jej koszt to 300 zł. Podpisanie papierów odbywa się drogą mailową.

Naiwny, nieznający rynku Jan w dobrej wierze zgadza się na taki układ, wysyła przelew i cieszy się, że uda mu się zaoszczędzić czas. Już następnego dnia na jego skrzynkę mailową zaczynają spływać oferty. Niestety, wszystkie są albo nieaktualne, dawno wynajęte, albo wręcz nieistniejące. Po tygodniu gołym okiem widać, że nic z tego wynajmu nie będzie. Zawiedziony Jan próbuje więc skontaktować się z miłą panią z biura, jej telefon jednak nie odpowiada, a maile pozostają bez odpowiedzi.

Po szybkiej weryfikacji okazuje się, że biuro zapadło się pod ziemię – nie ma właściwie żadnych opinii w internecie, istnieje od bardzo niedawna i nie wiadomo, kto w nim pracuje. Wiadomo tylko, że w kolejnym tygodniu pewnie na portalach pojawią się kolejne oferty wystawione przez kolejne nowe biuro i cały proceder łapania naiwnych na umowy znów się rozpocznie.

Z punktu widzenia prawa, taka agencja działa półlegalnie – przedmiotem zawartej umowy jest znalezienie ofert, a nie konkretnego mieszkania, więc teoretycznie firma wywiązała się z umowy, dostarczając Janowi namiary na lokale do wynajęcia. A że większość z nich była nieaktualna – no cóż, tak się akurat złożyło… Wysyp takich “fałszywych agencji” co roku jesienią można zaobserwować na rynku nieruchomości w Warszawie, gdy mieszkań zaczynają szukać studenci. Jak się okazuje stanowią oni łakomy kąsek dla naciągaczy.

– Uznane biura nieruchomości pracują w systemie “wynagrodzenie za efekt”. Każda próba uzyskania przed pośrednika zapłaty z góry powinna wzbudzać naszą czujność  – wyjaśnia Anna Fedusio, kierownik działu sprzedaży domów, działek, wynajmu i komercji Tyszkiewicz Nieruchomości.

pexels-photo-large

2. “Zaliczka za mieszkanie”

Zniechęcony, uboższy o 300 zł Jan, zmuszony jest dalej szukać mieszkania do wynajęcia. Kontaktuje się z jednym z prywatnych ogłoszeniodawców i umawia na oglądanie mieszkania na Zaspie. W wyznaczonym terminie pojawia się pod drzwiami lokalu na wynajem, wita go właściciel. Mężczyzna pokazuje mieszkanie, cały czas narzekając, że nie może znaleźć sensownego najemcy. Lokal jest w bardzo dobrym stanie, a żądana cena jest atrakcyjna, ale nie całkiem niska, co mogłoby wzbudzać podejrzenia Jana.

Po dokonaniu prezentacji, właściciel żali się, że tego dnia czekają go jeszcze cztery spotkania z potencjalnymi najemcami i właściwe to już ma już tego dość i najchętniej wynająłby mieszkanie od razu. Więc jeśli Jan jest zainteresowany, to wystarczy zaliczka w wysokości połowy jednomiesięcznej kwoty najmu, czyli 700 zł. A jeżeli nie, to pewnie któraś z kolejnych umówionych osób będzie chciała wynająć mieszkanie na gorąco, bo okazja dobra, a biedny właściciel jest już taki zmęczony prezentacjami.

Jan też jest już zmęczony poszukiwaniami lokum, dodatkowo cieszy się z nadarzającej okazji. Idzie więc do bankomatu po pieniądze i przekazuje je właścicielowi w zamian za podpisanie umowy. Panowie ustalają, że Jan wprowadzi się w najbliższy weekend. Niestety – w wyznaczoną sobotę, gdy Jan podjeżdża pod blok, właściciela nie ma, a jego telefon jest wyłączony. Po krótkiej rozmowie z sąsiadami udaje się ustalić, że mężczyzna wcale nie był właścicielem, tylko sam wynajmował prezentowane mieszkanie, posługując się przy tym fałszywą tożsamością. Nie dość, że naciągnął na zaliczkę kilkanaście osób, to nie zapłacił właścicielowi i zniknął. I tak, znów pechowy Jan padł ofiarą szczwanego lisa.

– Oszustwa takie jak opisano powyżej, zdarzały się w ostatnich latach zarówno w Gdańsku jak i w Gdyni. Nie zawsze udawało się ująć wyłudzacza. Przy wynajmowaniu mieszkania zawsze należy żądać od właściciela okazania dokumentów potwierdzających prawo do lokalu – uczula Anna Fedusio z Tyszkiewicza i podkreśla, że agencja nieruchomości takie dokumenty weryfikuje, dlatego wynajem mieszkania poprzez biuro pozwala wyeliminować fałszywych właścicieli szukających łatwego zarobku.

5FTBO48WEF

3. “Właściciel z innego miasta”

Biedny Jan właściwie już dawno powinien skorzystać z usług biura nieruchomości, by zapewnić sobie całkowity spokój ducha z wynajmem. Ale na potrzeby naszej opowieści, pozwólmy mu jeszcze raz spróbować poszukać mieszkania na własną rękę. Standardowo więc, Jan znajduje ogłoszenie dotyczące wynajmu mieszkania we Wrzeszczu.

Przy ofercie nie ma numeru telefonu, jest tylko adres mailowy, ale w sumie co to za różnica. Jan pisze maila. Okazuje się, że lokal jeszcze nie znalazł najemcy, właściciel owszem, chętnie przyjedzie pokazać mieszkanie, a nawet od razu je wynająć, ale istnieje pewien kłopot.

Mianowicie, właściciel mieszka za granicą, a konkretnie w Londynie. I niestety, ale ma już a sobą złe doświadczenia z najmującymi. Całkiem niedawno pewien miły młody człowiek  przekonał go, że na sto procent chce wynająć lokum, właściciel przyjechał więc do Gdańska, ponosząc koszty dojazdu, a delikwent w ogóle nie pojawił się na ustalonym spotkaniu.

Zrozumiałym jest więc, że wynajmujący chciałby się jakoś zabezpieczyć przed podobnymi przypadkami. Potrzebny mu jest dowód, że danego dnia Jan stawi się na miejscu w Gdańsku i będzie dysponował środkami na zapłacenie kaucji i pierwszej miesięcznej opłaty najmu. Oczywiście właściciel jest uczciwy, nie chce więc od Jana wysłania zaliczki, bo to byłoby podejrzane.

Prosi więc naszego naiwnego Jana dokonanie przekazu pieniężnego, najlepiej przez agencję Western Union. Przekaz ten jako odbiorcę może mieć wpisanego Jana, a do odebrania ma być w dniu ich spotkania w Gdańsku. Zdeponowanie pieniędzy utwierdzi właściciela w przekonaniu, że Jan rzeczywiście chce wynająć oferowane mieszkanie. Oczywiście, żeby wynajmujący poniósł koszty przyjazdu z Londynu, musi mieć zeskanowany dowód wpłaty pieniędzy.

Brzmi logicznie, nie wzbudza podejrzeń, Jan dokonuje przekazu, łącznie na 3000 zł, wysyła potwierdzenie, a oszust, który prawdopodobnie nigdy nawet nie był na Wyspach, podejmuje pieniądze z placówki posługując się specjalnym numerem widocznym na potwierdzeniu wpłaty, które wysłał mu Jan. Wisienką na torcie jest fakt, że mieszkania na wynajem w ogóle nigdy nie było, a wysłane do Jana zdjęcia były ukradzione z jednego z popularnych portali ogłoszeniowych.

Opisany przekręt jest bardzo popularny za granicą, ale można się niestety spodziewać, że jak wiele nowinek z Zachodu, również ta niedługo rozpanoszy się nad Wisłą. – Należy stanowczo unikać przekazywania jakichkolwiek pieniędzy przed podpisaniem umowy. Nieważne czy chodzi o zaliczkę, czy o jakąkolwiek inną wpłatę. Tą radę trzeba wziąć sobie stanowczo do serca, bo jej złamanie może nas słono kosztować.

O czym pamiętać?

Na co jeszcze zwrócić uwagę w poszukiwaniu mieszkania na wynajem, by nie podzielić losu biednego oszukanego Jana? Każdy, kto tytułuje się właścicielem mieszkania powinien mieć prawny dowód własności lokalu, najczęściej jest nim akt notarialny. W akcie należy dokładnie sprawdzić adres lokalu, a także pieczęć notariusza. Dowodem może być również odpis z księgi wieczystej potwierdzający własność danego “M”.

Warto również pamiętać popularne przysłowie – chytry dwa razy traci. Każda oferta z atrakcyjną ceną, sporo niższą niż mieszkania oferowane w okolicy, powinna wzbudzić naszą czujność. Oferty z dobrą ceną owszem zdarzają się, bo często właścicielowi zależy na czasie z powodu wyjazdu czy kłopotów finansowych, jednakże należą one do zdecydowanej mniejszości, więc zawsze w takim przypadku weryfikacja oferty powinna być szczególnie dokładna.

Raz jeszcze podkreślmy, że przy wynajmowaniu warto zdać się na biuro nieruchomości. Dobre biuro za usługę znalezienia mieszkania nie pobiera żadnej opłaty, a do wyboru często jest o wiele więcej lokali, niż te które agencja prezentuje na swoich stronach internetowych, bo rynek wynajmu jest bardzo dynamiczny i najemcy na dany lokal znajdują się zanim pośrednik zdąży przygotować ofertę do wystawienia w sieci.

Oferty w biurach nieruchomości są zweryfikowane pod kątem prawnym, zwykle nie odbiegają cenowo od innych dostępnych na rynku mieszkań, a przygotowana przez agencję umowa najmu w sposób właściwy zabezpiecza interesy zarówno właściciela, jak i najemcę. Dlatego też niecały tydzień po tym, jak zniechęcony Jan zadzwonił do biura nieruchomości i poprosił o znalezienie dwupokojowego mieszkania we Wrzeszczu za mniej niż 1500 zł, nasz bohater wprowadzał się do nowego lokum. Bez nerwów, bez gorączkowych poszukiwań i, co najważniejsze, bez dodatkowych kosztów zasilających konto oszusta.