Prezes Łukasz Tyszkiewicz w podsumowaniu o swojej sportowej pasji

W nawiązaniu do cyklicznie zamieszczanych informacji o moich sportowych pasjach i z racji tego, że w tym roku wyścig Garmin MTB Reda był ostatnim moim zaplanowanym w grafiku startem, chciałem podziękować kilku osobom i podsumować sezon 2015r:

- Pracownikom firmy TYSZKIEWICZ NIERUCHOMOŚCI, którym chciało się ,,śledzić" moje starty i często w komitywie z moją małżonką (mimo, że im tego nie ułatwiałem :-) uzyskiwać bieżące informacje i zdjęcia z wyścigów, by napisać kilka miłych słów, oraz za trzymanie kciuków przed startami :-) To przecież Wy zmotywowaliście mnie do zbudowania Drużyny Biegowej i systematycznych startów z Wami w naszych barwach firmowych - Dziękuję!

- Tomaszowi Szczęsnemu, mojemu trenerowi!, który przez cały miniony sezon na każdy tydzień rozpisywał indywidualne plany treningowe, na bieżąco diagnozując moje samopoczucie, formę, motywację, i który skrupulatnie pilnował żeby były realizowane :-) - Dziękuję!

- Zawodnikom MTB, których przez ten ostatni rok spotkałem podczas treningów, wyścigów, którzy często chętnie dzielili się swoją sportową wiedzą, osobom, które często motywowały mnie i pomagały uwierzyć we własne możliwości :-) Polecam wszystkim miłośnikom MTB środowe, a w okresie zimowym, niedzielne treningi z Bartkiem i Robertem Banach! … trenowanie, ściganie się w Waszym towarzystwie to prawdziwa przyjemność… - Dziękuję!

- Jarosławowi Herkt, właścicielowi sklepów rowerowych ,,WYSEPKA”, Karolinie, Tomkowi, całemu serwisowi, który zawsze ratował w potrzebie nie patrząc na dzień i godzinę w razie potrzeby od ręki serwisując moje „dwa kółka”. Części, obsługa, serwis na najwyższym poziomie, pełna profeska - Dziękuję!

- Wszystkich moim ,,fanom" :-) znajomym, za kibicowanie i miłe słowa, które często motywowały do dalszych ciężkich treningów - Dziękuję!

- Najbliższej rodzinie, a przede wszystkim Żonie i Dzieciom. To oni zawsze byli moimi gorącymi fanami bez względu na miejsce, na którym docierałem na linię mety. Zawsze mogłem liczyć na ich głośny doping (...tata dajesz!, jesteś super!...) a tuż za metą na gorącą herbatę z miodem i okrycie. W sumie to Oni byli dla mnie głównym motorem, który pchał mnie do przodu, motywacją, radością, bez nich to wszystko nie było by takie piękne:-). Kocham Was i Bardzo Bardzo Wam Dziękuję!